Ania i Tomek na swoją sesję poślubną mieli konkretny plan, który zrealizowaliśmy w 100%
Moja Para zabrała mnie tam, gdzie jeszcze nie miałam okazji fotografować. Na Ślęży zagościłam po raz pierwszy. Muszę Wam powiedzieć, że ustalając datę jakiś miesiąc wcześniej, spodziewałam się niemal zimowej aury, bo zdjęcia robiliśmy ostatniego dnia października, na co zupełnie nie wskazują nasze oufity i przepiękne późnojesienne słońce 🙂 Zabrałam ze sobą też swojego małego towarzysza drona, udało się zrobić kilka powietrznych kadrów, zarówno mojej Pary, jak i okolicy.
Po półgodzinnej, całkiem stromej wspinaczce dotarliśmy na miejsce sesji, jej głównym planem miała być bardzo malowniczo położona skałka. No powiem Wam, że widoki stamtąd są piekne! Miałam mylne przekonanie, że dotrzemy najpopularniejszym szlakiem na główny szczyt Ślęży, gdzie w zasadzie nie ma nic ciekawego, a już na pewno nie pod kątem fotograficznym 😉 Miejsce docelowe było dla mnie miłym zaskoczeniem 🙂
W naszej sesji dzielnie asystowali nam świadkowie mojej Pary, a cała czwórka kocha góry! Towarzyszyły nam też dwa piękne pieseły, które równiez udało się uwiecznić na kilku kadrach. Pamiętajcie, że Wasze zwierzaki to absolutnie nie jest żadna przeszkoda, więc jeśli macie podobny pomysł na zdjęcia, to zupełnie się nie krępujcie i wpadajcie na sesję razem z nimi 🙂
Przed Wami Ania, Tomek i przesympatyczna asysta 🙂